Tradycyjnie kampania w Call of Duty stanowiła wrota do dalszych doświadczeń – musisz przejść fabułę, by odblokować dodatkowe tryby. Tym razem Activision przełamała ten kanon, i to wyraźnie świadczy o skalę kryzysu, jaki wywołał Black Ops 7. Zaledwie siedem dni po liftingu decyzja studiem rozeszła się szybko: Endgame będzie dostępny dla każdego, bez względu na postęp w kampanii. Nie jest to zwykła aktualizacja – to признание porażki, którą trudno ukryć za hasłami marketingowymi.
Dlaczego kampania została tak negatywnie przyjęta?
Black Ops 7 miała być godnym następcą znakomitego Black Ops 6 z poprzedniego roku. Rzeczywistość okazała się brutalna. Historia, którą prezentuje gra, nie przypomina typowej kampanii Call of Duty – to bardziej eksperyment PvE przyprawiony sztuczną futurystyką, niż solidna, godna do zagrania opowieść. Gracze natychmiast zauważyli przejmujące braki w zaawansowanym designie poziomów, cinemacie i spójności narracji.
Ponad połowa misji rozgrywa się na jednej mapie – Avalon, który zaczerpnięty z trybu battle royale warzone. Pozostałe cztery missije to niejasne sekwencje wspomnienia osadzone w Angoli, Japonii, USA i Rosji. Problem? Poczucie chaotyczności nigdy nie ulatnia się – gracz nie rozumie, dokąd zmierza, dlaczego postaci wracają, ani co ma znaczenie dla świata gry.
Techniczne niedopatrzenia i wady designu
Na dodatek do słabej narracji, Treyarch popełniła wiele technicznych błędów, które zdecydowanie obniżyły doświadczenie:
Brak możliwości pauzy – nawet w trybie solowym, nie można zatrzymać akcji bez integracji online
Offline niedostępny – kampania wymaga połączenia z internetem; brak możliwości grania offline
Brak poziomów trudności – twórcy usunęli Easy, Normal, Veteran; gra skaluje się dynamicznie w zależności od liczby graczy, co prowadzi do frustracji solowych graczy
Współpraca wymuszona – ostatnia misja praktycznie zmusza do zagrania z innymi graczami
Reużywanie assetów – mapy z Black Ops 6, 4 i 2 został wprost skopiowane
Społeczność reaguje z rozgoryczeniem
Krytyka nie pojawiła się z niczego. Gracze, którzy kupili grę specifycznie za kampanię – grupa wcale niemała w ekosystemie Call of Duty – poczuli się oszukani. Fora pełnią się wpisami takich jak "nigdy wcześniej nie widziałem, by studio tak walczyło z własnymi graczami" czy "to nie jest kampania Call of Duty, to proof-of-concept do warzone'a".
Osiem dni. Siedem dni wystarczył, aby Activision przyznała, że kampania nie może być biletem wstępu do Endgame'u. To nie jest porażka – to uznanie faktu, że gracze raczej skoczy do PvE kooperacyjnego, niż będą się mozolić przez niezrozumiałą fabulę.
Co to jest Endgame i dlaczego jest lepszy niż kampania?
Endgame oferuje zupełnie coś innego. To ogromna, wolna od linear struktura mapa Avalon, podzielona na cztery strefy o rosnącej trudności. Do 32 graczy może jednocześnie bawić się w tej samej instancji, ukończyli missje, zbierać unikalne camouflage'e broni i walczyć z bossami. Mechanika rankingowa gwarantuje progresję – każdy poziom operatora zwiększa twoją wytrzymałość i moc ognia.
To właśnie powinno być centrum doświadczenia gry – a nie kampania zmuszająca do zagrania solo na niezbyt jasnych warunkach. Wiele wskazuje na to, że Endgame miał od razu być głównym trybem PvE, ale zespół zmuszony był wcisnąć kampanię, by utrzymać pozorność tradycji Call of Duty.
Kiedy zmieniło się oczekiwanie wobec kampanii?
W ciągu ostatnich lat Call of Duty zmaga się z trendem, w którym coraz mniej graczy ukańcza kampanie. Activision widzi dane telemetryczne pokazujące nieznaczny odsetek ukończeń, a zarazem monstrualne liczby godzin w multiplayer i zombie modes. Zamiast inwestować w kampanię, studio zdecydowało się delegować zasoby do endgame'u – pewnemu hicie wśród fanów zagrywanych trybów PvE.
Problem w tym, że tradycjonalnie kampania stanowiła fundament; była wizytówką serii. Jej osłabienie oznacza, że Call of Duty skazuje się na opinię gry czysto multiplayer'owej, co redukuje jej status w świadomości odbiorcy.
Konsekwencje dla franczyzy
Aspekt | Przed (Black Ops 6) | Teraz (Black Ops 7) |
|---|---|---|
Kampania | Solidna, ukończona w ~8 godzin, godna zapamiętania | Chaotyczna, pośpieszna, niemotywująca |
Endgame | Nagroda za kampanię | Dostępna dla wszystkich zaraz po premierze |
Podejście do PvE | Wsparcie na boku | Główny filar doświadczenia (ale bez kampanii) |
Opinia społeczności | Pozytywna | Wściekłość, rozczarowanie |
Scenariusze i co nas czeka dalej
Pytanie brzmi: co czeka franczyzę w kolejnych latach? Kilka możliwości się nasuwa:
Całkowita rezygnacja z kampanii – może Activision pójdzie do przodu, wybierając pełną reorientację na multiplayer i PvE tryby
Powrót do korzeni – bardziej ugruntowana, bardziej spójna historia w kolejnych odsłonach, jeśli feedback będzie na tyle dotkliwy
Kampania à la carte – osobna sprzedaż kampanii jako DLC za dodatkową opłatę, pozwalając graczom wybierać, czy chcą fabulę
Hybrydowe podejście – krótka, ale bardziej integralna kampania, wiodąca bezpośrednio do Endgame'u bez sztucznych przerw
Rok 2025 będzie pamiętany jako moment, kiedy Call of Duty przyznał, że współczesnym graczom kampania nie jest potrzebna, jeśli jest słaba.
Czy Endgame ratuje sytuację?
Endgame rzeczywiście otrzymuje pozytywne recenzje od graczy. Poczucie progresji, możliwość zagrania sobie w tempie, w jakim chce się gracze, oraz wciągający loop rankingowy tworzy znacznie bardzie satysfakcję niż chaotyczna kampania. Ci, którzy grają solo, mają również opcję – strefy dzielą się na cztery poziomy trudności, każda dostosowana do innego poziomu zaawansowania.
Jednak to nie zmienia faktu, że kampania stanowiła obietnicę – obietnicę, którą Activision złamała. Endgame jest ciekawym trybem PvE, ale zastępowanie kampanii nie jest rozwiązaniem; to przyznanie się do porażki w jej tworzeniu.
Podsumowanie – koniec pewnej epoki
Black Ops 7 to przełomowy moment dla franczyzy Call of Duty. Nie dlatego, że Endgame jest rewolucyjnym trybem (bo nie jest), ale dlatego że Activision otwarcie przyznała, że graczom nie zależy na kampanii, jeśli jest słaba. Decyzja o odblokaniu Endgame'u dla wszystkich siedem dni po premierze stanowi symboliczny koniec ery, w której kampania stanowiła serce Call of Duty.
Przyszłość franczyzy pozostaje niepewna. Czy powróci do korzeni, czy wciśnie się całkowicie w multiplayer? Jedno jest pewne – tym razem twórcy nie mogą udawać, że wszystko jest w porządku. Gracze mówili, a Activision słuchała. Pytanie brzmi: czy będzie słuchać wystarczająco długo, by rzeczywiście coś zmienić?
